czwartek, 22 sierpnia 2013

Użyteczność starych obiektywów

Na ile obiektywy z lat '80 ubiegłego wieku przydają się w drugiej dekadzie wieku XXI?


Nie będzie to wpis o manualnych obiektywach od Zenita znalezionego w szafie, ale o w pełni funkcjonalnym sprzęcie do naszych ukochanych, najnowszych lustrzanek.

Świetnym przykładem będzie tu Minolta 75-300 F4,5-5,6, pierwsza wersja z autofocusem (Mk I). Obiektyw ten wchodził w skład pierwszej edycji obiektywów Minolty z nowym mocowaniem. Wszystkie słyną z ostrości i są dostępne w dobrych cenach.  Oczywiście jak wszystkie obiektywy z AF Minolty działa doskonale z aparatami Sony. U mnie z A 580.

A jak działa?
Przekonajcie się sami. Oczywiście w czasie zawodów jeździeckich :)
Zawody odbyły się w Boninie koło Łobza 17 sierpnia 2013 roku.





 Na początek zbliżenie na trofea. Obiektyw oznaczony jest jako makro co jest lekka przesadą biorąc pod uwagę minimalną odległość ogniskowania.






Jak widać znakomicie daje sobie radę. Nie ma problemów z ostrością, a dzięki limiterowi odległości ogniskowania autofocus jest wystarczająco szybki, mimo że to śrubokręt.


 Daje także ładne rozmycie tła, dzięki wielolistkowej przesłonie.


 Można też zrobić sobie autportret z pucharem :-)
 

 A w trakcie dekoracji nie trzeba się pchać między zawodników, rodziców sędziów i próbujące się kopnąć konie. Jednak te 300mm robią swoje.

Wydaje mi się to lepszy wybór niż najpopularniejsze Sigmy o tym samym zakresie, które pomimo silnika ostrzą tak samo wolno, a są dwa razy droższe. 

No i jeszcze jedno te obiektywy mają po 30lat, już nie stracą na wartości, a plastikowa Sigma tego wieku nie dotrwa...