Białoruś - życie
Tym wpisem rozpoczynam mini cykl zdjęć z Białorusi. Na pierwszy ogień temat najważniejszy czyli: jak mieszkają Białorusini. Trochę też moich subiektywnych wrażeń.
Granica nie pozostawia wątpliwości do jakiego kraju wjeżdżamy. Kłosy okalające kontur kraju i wieńcząca je gwiazda to pozostałość po Białoruskiej SRR. Z resztą jak pamiętamy większość demoludów miała coś takiego.
A tak mieszka się w miastach - Grodno
Baranowicze
Blokom towarzyszą romantyczne zachody słońca z kombinatem w tle.
Na wsiach religijność nigdy nie zanikła, do miast powraca. Poniżej nowa cerkiew na uboczu Baranowickiego osiedla.
A skoro o religii mowa, to nigdy nie było z tym na Białorusi łatwo. Poniżej zatarte nazwiska fundatorów kościoła. Myślicie, że w czasach sowieckich? Nie, fundatorzy wystraszyli się represji carskich, po tym jak kościół został przekształcony w cerkiew jako kara za pomoc powstańcom styczniowym.
Na wsiach mieszka się jak przed wojną tyle, że domy eternitem kryte.
Zwracam uwagę na porządek panujący w obejściach - moglibyśmy się od Białorusinów tego uczyć!
To nie są zdjęcia ze skansenu
Nie ukrywam, że to było pole dla romantycznych kadrów :)
A jak jesteśmy przy sielance - kąpiel w Świtezi. Jezioro jest niesamowicie czyste, pomimo że odwiedzane gremialnie przez autochtonów. Na brzegu nie znajdziesz ani jednego papierka ani butelki, a milicji nie widziałem.
Jednak życie na wsi to nie sielanka. Rozkład jazy autobusów we wsi Stare Wasiliszki. Dla nieznających języka: Grodno-Lida: 16.55 piątek, sobota; 9.50 sobota, niedziela; 18.24 niedziela.
A jak jesteśmy przy Starych Wasiliszkach to urodził się tam i do 1952 roku mieszkał nie kto inny jak Czesław Wydrzycki, bardziej znany jako Czesław Niemen. Jest tam poświęcone mu muzeum. Ma świetnego dyrektora pasjonata-gadułę.
Jak pisałem, życie na wsi jest trudne; zostają tam głównie starsze kobiety. Na zdjęciu pani Bohatyrowicz z prawnukiem. Opiekują się grobem Jana i Cecylii. Pamiętacie? Tak, tak. Orzeszkowa opisała prawdziwą historię, a wieś Bohatyrowicze istnieje do dziś!
Na następnym zdjęciu mieszkanka nadniemeńskiej wsi. Każdemu przysługuje trzydziestoarowy ogródek. Jeśli wyrazi chęć, może otrzymać od państwa w bezpłatne użytkowanie obszar dwa razy większy (60a = 0,6 ha). To pozwala ludziom jakoś przeżyć - i jest reliktem czasów sowieckich.
Jeszcze większym reliktem są kołchozy. Tak, tak, ziemia na Białorusi jest państwowa, a gospodarują na niej kołchozy. Poniżej kołchoźnicy w przerwie malowania płotu.
Oczywiście Białoruś to nie tylko wsie (choć dominują). Odwiedziliśmy też hutę szkła Niemen. Produkuje się tam prawdziwe cuda, a do biletu dostaje się kryształową cukiernicę! Huta została założona jeszcze w XIX wieku przez polskich właścicieli.
A skoro mowa o polskości: serce boli, kiedy widzimy w miastach nazwy ulic nadane na cześć 17 września.
Na szczęście oprócz ulic takich jak powyższa czy popularna ul. Sowiecka, są też takie:
Ślady polskości spotykamy na każdym kroku (poświęcę temu oddzielny wpis). Jednak bez opieki popadają w ruinę.
W wielu miejscach pamięć o Polakach jest jednak silna. Szczególnie tam, gdzie ją sami pielęgnujemy.
Po Żydach, którzy przed wojną stanowili ok 60% ludności Grodna, pozostał tylko zaułek prowadzący do dawnego getta i tablica pamiątkowa.