środa, 7 stycznia 2015

Aberracja chromatyczna

Aberracja chromatyczna

To pewna wada obiektywu, objawiająca się kolorowymi (purpurowe, zielone, fioletowe, czerwone) obwódkami w bardzo kontrastowych połączeniach, np. gałęzie drzew na tle jasnego nieba. Towarzyszy też często zdjęciom, na których coś świeci w mroku.

Szczególnie odczuwalna stała się w erze lustrzanek cyfrowych. Nie wiedzieć czemu filmy były na nią odporniejsze. Dlatego użytkownikom obiektywów z ery analogowej towarzyszy szczególnie często, wówczas bowiem nie przejmowano się tak korektą tej wady.
Często znajdziecie angielskie określenia "fringing", "color fringe", czy wręcz - w programach graficznych - "defringe".

Jak to wygląda? Noce zdjęcie góralskiej chaty w zimie. Coś nie gra z kolorami sopli.


Tu powiększenie, widać że część sopli ma purpurowe obwódki a część zielone. Całe robią wrażenie zabarwionych.


Ale skąd te kolory? Przecież całe światło pochodzi z lampki nad drzwiami, z resztą, gdyby ona to powodowała, to wszystkie sople byłyby jednego koloru. Niestety, to właśnie efekt aberracji chromatycznej. Jak powstaje samo zjawisko przeczytacie np. w Wikipedii, a możliwe, że ktoś pamięta tę lekcję z fizyce w podstawówce. Dość powiedzieć, że światło  załamuje się w różnych częściach soczewki pod różnymi kątami a o kolorowym widmie światła białego to już każdy z pewnością słyszał.

Nas interesuje, jak się tego pozbyć!

Najprostsze jest pójście w artyzm! Na czarno-białych zdjęciach nie ma tego problemu.


Ślicznie, ale nie zawsze  o to nam chodzi, albo nie zawsze możemy się posłużyć takim manewrem.

Kiedyś, w trakcie zawodów jeździeckich, robiłem zdjęcia dresażystom Tokiną 80-200, F2,8. Wychodziły ok, tylko czarne oficerki na białych czaprakach miały okropne fioletowe obwódki. Na szczęście z pomocą przychodzi technika. Można oczywiście bawić się w kolor selektywny w fotoszopie i go usuwać (polecam przerobić na szaro), ale to działa jak ma się jedno - dwa zdjęcia. A jeśli mamy ich z zawodów kilkaset?

Tu doskonale sprawdza się Adobe Lightroom, który można bezpłatnie w wersji trial pobrać ze strony producenta i przez 30 dni używać bez ograniczeń. Oprócz Lightrooma jest wiele innych programów do tego typu działań np. bezpłatny RawTherapee - który musi być genialnym programem, bo jest strasznie skomplikowany w obsłudze i ma miliony ustawień - ale jest za to całkowicie bezpłatny.
Drugim, który polecam jest DxO OpticsPro; dziś już w wersji 9 nie jest  gorszy od Lightrooma; co ciekawe jakiś czas temu firma DxO udostępniła całkowicie bezpłatnie wersję 7.0, która w zupełności wystarczy każdemu z nas, a bazę obiektywów ma o wiele większą niż programy Adobe.

W Lightroomie w module Develop znajdziemy sekcję Lens corrections i tam, jeśli nie ma naszego obiektywu w bazie - jeśli jest robota zostanie całkowicie zautomatyzowana - w części color mamy narzędzie do rozprawienia się z aberracją.


Najlepiej zrobić to wybierając kroplomierz (eyedropper) i najeżdżając na irytujący fragment; obok niego zobaczymy bardzo duże powiększenie, które pozwoli wybrać nam kolor do korekty. Po kliknięciu uaktywni się pasek: "purple hue" lub "green hue" i "amount". Pierwsze regulują zakres koloru do korekty, a drugie jego intensywność.


W moim przypadku wymagane było dość radykalne podejście, ale efekt jest naprawdę niezły. Co ważniejsze, to ustawienie można potem skopiować na wszystkie wybrane zdjęcia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz