niedziela, 25 maja 2014

Snajper w akcji

Stare obiektywy z cyfrowymi lustrzankami Nikona.


Jak już kupimy wymarzoną lustrzankę to okazuje się, że obiektywy do niej są strasznie drogie a z tzw. kitem niewiele zdziałamy.

Wtedy pomogą nam różne niekonwencjonalne rozwiązania do których z resztą zachęcam.

Pierwsze źródło to obiektywy już nie używanych systemów np. Minolta MD, Canon FD, czy najpopularniejszy: m42.

Ten ostatni to swego czasu 'standard' prawie każdy aparat tego używał, mocowanie gwintowe o skoku gwintu 42mm. W Polsce popularny z racji Zenitów.

Dla mnie jako użytkownika systemu Nikona jest z tym problem. Nikon jako pierwszy wprowadził mocowanie bagnetowe, nie gwintowe, dziś standard. Nie zmienił go od momentu wprowadzenia w 1959 roku. Wszyscy następni je "udoskonalali" czyli Nikon (z przejściówkami) pasuje do wszystkiego - nic nie pasuje do Nikona :(

Ale na szczęście Rosjanie w latach '70 XX wieku wypuścili Kieva z nikonowskim mocowaniem i stwierdzili że fajnie byłoby mieć obiektywy pasujące do dwóch wówczas najpopularniejszych systemów: m42 i Nikon F.

Tak powstały, kontynuowane przez innych obiektywy z wymiennym mocowaniem. Nie jest to przejściówka, po prostu trzeba okręcić tylną część obiektywu i dokręcić nową. 
Polecam to rozwiązanie nikonowcom.

Jednym z nich jest marzenie mojego dzieciństwa FOTOSNAJPER o którego posiadaniu informowałem tu: http://fotonaluzie.blogspot.com/2014/02/foto-snajper.html

Po banalnych przeróbkach łatwych nawet dla absolwenta studiów humanistycznych i urzędnika otrzymujemy coś takiego:
To jest pierwsza wersja, z mechanicznym uruchamianiem migawki.
Oryginalny pasek odpiąłemn żeby nie przeszkadzał, snajper ma swój pasek.

Za 450 zł dostajemy:
Obiektyw 300mm f4,5
Łoże karabinowe z możliwością wyzwalania migawki spustem
Mocowanie całości zestawu do Nikona

Najtańszy porównywalny jakością Nikkor 300mm to min 2000 zł, ale bez ergonomii snajpera!

No i jakość zdjęć jest niezła, choć pełnoklatkowa matówka D700 na pewno pomaga. Co ważne, aparat potwierdza ostrość bez dodatków w stylu "danadelion" w przejściówkach np. do Sony alpha.

Dalej kilka fotek z dzisiejszej wyprawy na łąkę z zestawem fotosnajper i Nikon D700.


 


 






niedziela, 18 maja 2014

Zwielokrotnienie

Czyli z żoną w kilku pozach :)


Nie, nie nie będzie świństw...
Będzie o tym jak osiągnąć często spotykany efekt jednej osoby kilka razy na jednym zdjęciu. Mi wyszło coś takiego:


Zadanie proste i efekt fajny. Ale jak go osiągnąć?
1. Pomyśleć co ma być efektem końcowym. Ciekawie jest jak np. osoba wygląda jakby rozmawiała z samą sobą.
2. Zrobić serię zdjęć, zmieniając pozycje. Tu musimy pamiętać o kilku kwestiach:
a) zdjęcia muszą być zrobione z jednego miejsca (statyw!)
b) wszystkie muszą być zrobione z jedną ogniskową (takie same ustawienie obiektywu),
c) muszą być zrobione przy tych samych parametrach (czas, przesłona i czułość), nie obejdzie się bez użycia trybu M, 
d) muszą mieć ten sam balans bieli - inaczej jest masakra z odcieniami, też proponuję stałe ustawienie nawet w RAW bo inaczej czeka Was masa pracy,
e) muszą być identycznie oświetlone - jeśli używamy lamp błyskowych to też proponuję stałe, ręczne ustawienie i błyskanie z jednego miejsca.
3. Połączyć fotki w programie graficznym obsługującym warstwy i ich maski.

Zrzut ekranu z programem graficznym i maskami warstw, jak widać nasze zdjęcie zrobione jest z sześciu (bazowego i pięciu z maskami).
Po wyłączeniu widoczności tła otrzymujemy coś takiego. Jak widać jeśli zdjęcia są zrobione wg. powyższych wskazówek, maskowanie może być z grubsza zrobione, jeśli rozjedzie się kolorystyka lub jasność zdjęć, czeka Was mozolne korygowanie każdej warstwy oddzielnie i precyzyjne maskowanie.

4. Na koniec, po scaleniu, wprowadzamy wszelkiego rodzaju korekty dotyczące całego zdjęcia (kolory, poziomy, etc).

Wokół stajni

Parę fotek z naszej stajni i okolic.

Wczoraj było tak ładnie, że aż nie chciało się wracać do domu.



















niedziela, 11 maja 2014

Europejska Majówka w Szczecinie

1 maja na Jasnych Błoniach w Szczecinie odbyła się Europejska Majówka będąca częścią obchodów dziesięciolecia Polski w UE.


Jako pracownik wydziału, który to organizował, a prywatnie mąż Nataszy towarzyszyłem imprezie od godz. 7.30 rano do finału pokazu przygotowanego przez UM ok. godz. 23.

Impreza udała się znakomicie!

Poniżej kilka zdjęć.
Na początek plan gry.


Słoneczna pogoda pozwalała na robienie popcornu bez zasilania!

Wikingowie szykowali się łupieżczych wypraw.

Filip dzielił własnoręcznie uważonym piwem.

Dzieci odnalazły się znakomicie.

Rejestracja gry miejskiej, zabrakło miejsc dla wszystkich chętnych!

Nasze stoisko cieszyło się nieodmiennym powodzeniem.

W mojej relacji nie może zabraknąć koni, tu jako funkcjonariuszy.

Początek gry miejskiej, kto porwał Leonarda? Czy siostra odnajdzie brata?

Tym czasem na scenie szaleństwo w każdym wieku.

Piraci umawiają się łupienie Maracaibo.

Wikingowie to nie tylko wojownicy. 

Nawet klaun był zabawny!

Ok. 14.30 rozpoczęły się przygotowania do: "operacji tort"

A potem Marszałek oficjalnie na niego zaprosił.
Ważył 80 kg i miał ponad 2 metry. Podzielono go na 1000 porcji.

Pierwszy dzielił Marszałek

Robił to z niemałą wprawą.

Do dzielenia włączył się też prof. Rosati, a nasi ludzie dzielnie mu asystowali.

Zainteresowanie było ogromne

Tort połączył wszystkich, euroentuzjastów i eurosceptyków.

Grześ z Brutusem stanowili dodatkową atrakcję

Na każdym robił wrażenie

Pytaniom nie było końca, głownie: dlaczego nie można pieska pogłaskać? ;)

Organizatorki

Marszałek nagrodził zwycięzców gry miejskiej

Publiczność czekała an koncerty.


Zaczął Łona z Webberem i The Pimps.




Ekipa musi mieć zdjęcie z Łoną!

Potem zgrał Hey.