czwartek, 12 kwietnia 2018

Głębia ostrości

Głębia ostrości

Czyli: dlaczego te obiektywy są takie drogie?

Myślę, że nadszedł czas powrotu do pierwotnej koncepcji tego bloga, czyli omawiania podstawowych kwestii związanych z używaniem aparatów fotograficznych.

Dziś o głębi ostrości i tak na prawdę jak na nią wpływać. Mój wpis został zainspirowany spotkaniami w ramach Towarzystwa Dobrej Fotografii i krótkiej rozmowy o wpływie przysłony obiektywu na głębię ostrości.

Na początek co to jest ta "głębia ostrości"?
To tak na prawdę obszar w trójwymiarowej przestrzeni, który zostanie ujęty jako ostry na zdjęciu.
Poniżej dwa przykłady:
1. płytkiej (małej) głębi:
Na powyższym zdjęciu Katerina ma ostre tylko jedno oko, Veronica jest zupełnie poza ostrością.
Parametry zdjęcia F 2.8, 1/250s, ogniskowa 200mm, pełna klatka (Nikon D700).

2. dużej głębi:
Na tym zdjęciu ostre jest wszystko: Natasza, krata za nią, druga wieża i dach katedry św. Wita, a na upartego część wzgórz na Strachowie (choć za mgłą).
Parametry zdjęcia: F 11, 1/100s., ogniskowa 24mm crop 1,5x (Sony A580).

Czy te dwa zdjęcia da się ze sobą porównać?

Oczywiście że nie, wszystko co wpływa na głębię ostrości  na nich jest inne: ogniskowa, przysłona, odległość od obiektu fotografii, wielkość materiału światłoczułego (matrycy, klatki filmu).

Dlatego, żeby zobrazować zależność od parametrów, na które mamy wpływ, trzeba wyeliminować inne zmienne. W dalszych punktach postaram się pokazać Wam, jaki wpływ na głębię mają zmiany poszczególnych parametrów

1. Odległość od fotografowanego obiektu. 

Poniższe zdjęcia zrobiłem w identycznych warunkach, tylko zbliżając się co kadr. Wykorzystałem obietyw Nikkor-micro 105mm, 2,8.
Parametry stałe F 5.6, 1/125s, ogniskowa 105mm, pełna klatka.
Zwróćcie uwagę na rozmycie stojącego w tle obiektywu. Wydawałoby się, że na f 5,6, choć na części zdjęć powinien być ostry.Jednak zwróć uwagę na to, że oddalanie się od obiektu, powoduje coraz mniejsze jego rozmycie, widać to szczególnie na postawionym za konikiem Samyangu.




2. Zmiany ogniskowej.

Do tego potrzebujemy obiektywu typu zoom. Czyli o zmiennej ogniskowej. Tym razem korzystam z Nikkora 24-120 f4.0.
Parametry stałe F.4,0, 1/250s, zmiany ogniskowej 120/85/50mm, bez miany odległości od fotografowanego obiektu. To oczywiście zmienia obszar obejmowanej sceny, ale widać również że im krótsza ogniskowa tym obiekty na obrazku ostrzejsze, czyli głębia większa.




3. Manipulacja przysłoną.

Celowo zostawiam na koniec. To najbardziej oczywista, a zarazem najbardziej zależna od nas technika. Jednak również bardzo ograniczona w dostępie przede wszystkim ze względu na budżet typowego amatora.

Przy identycznej scenie, zmiany przysłony zmienią głębię ostrości. Jednak musisz pamiętać, że dla wielu kombinacji odległości i ogniskowej, wpływ przysłony na głębię będzie marginalny. Jak ustawisz f 2,8 dla obiektywu typu 14mm na pełnej klatce to ostrość zacznie się i tak już od ok 1 metra. Z drugiej strony w dużym makro nawet przysłona 64 nie wystarcza żeby nasz obiekt był wystarczająco ostry (stąd techniki typu focus stacking, o których kiedyś indziej).

Poniżej ta sama scena, ponownie Nikkor 105mm, przysłony 3.5/5.6/11.0/22.0





Pewien pogląd na opisane powyżej zależności daje symulator ze strony:

https://dofsimulator.net/pl/

A na koniec, odpowiedź na pytanie z początku: dlaczego obiektywy są takie drogie? 

Jak widać z powyższego uzyskać dużą głębię jest stosunkowo łatwo, ale w określonych sytuacjach chcemy by głębia była niewielka np. w portrecie. Do tego używamy jasnych i dość długich szkieł. Portret to ogniskowe 85/105/135 czasem 200mm. Jasność duża, czyli 1.4-1.8 dla dwóch pierwszych 2.0-2.8 dla dwóch ostatnich. Im dalej od ogniskowej standardowej tym trudniej zbudować jasny obiektyw, dlatego o ile 50mm 1.8 to jedne z najmniejszych i najtańszych obiektywów na rynku o tyle 200 2.0 czy 14 2,8 to już musi być spory kawałek szkła złożony z wielu soczewek. Im ich więcej, tym trudniej o korekty błędów takich jak aberracje i dystorsje, a nawet zwykła winieta. To prowadzi do grupowania soczewek czyli zastępowania jednej dwoma lub trzema o różnych krzywiznach, włączania specjalnego rodzaju szkła (np. fluorytowego), do tego każda soczewka musi jeszcze byś pokryta odpowiednia ilością powłok przeciwodblaskowych. A jeszcze przynajmniej część z nich musi się ruszać względem siebie, żeby ustawić ostrość.

To musi kosztować.

2 komentarze:

  1. Dzień dobry,
    Nie wiem jakim sposobem trafiłam na Pańskiego bloga, od razu zaznaczam, że wiedza tu zawarta nie jest dla mnie nowością, ale jestem tak zwanym "amatorem" czyli z fotografii się nie utrzymuję. To jest zresztą coraz trudniejsze również dla "profesjonalistów". Dziś te pojęcia naprawdę trudno rozdzielać. Przeczytałam powyższy tekst i oburzyło zdanie "To najbardziej oczywista, a zarazem najbardziej zależna od nas technika. Jednak również bardzo ograniczona w dostępie przede wszystkim ze względu na budżet typowego amatora". Typowy amator? A więc biedak bez grosza przy duszy, robiący zdjęcia wyłącznie na "auto"! To jest doprawdy powtarzanie stereotypów. Należy rozgraniczyć ludzi, którzy robią zdjęcia faktycznie na "auto", bo zależy im tylko na selfi albo swoim zdjęciu na tle czegoś co dowiedzie, że byli w Paryżu, Rzymie czy gdzie tam jeszcze i nie mają zamiaru uczyć się fotografii, bo ich to nie interesuje. Inną kategorią są ludzie, którzy się z fotografii nie utrzymują, ale robią zdjęcia na naprawdę wysokim poziomie. Celowo nie używam określenia "profesjonalnym" bo jest mnóstwo ludzi zarabiających na fotografii a ich zdjęcia są... pożal się Boże. Osobiście znam Pana, który jest bankowcem, i zarabia naprawdę niemoralnie dużo kasy. Ma fantastyczny sprzęt i robi fantastyczne zdjęcia, ale NIGDZIE ich nie publikuje. Ma odbitki w kilkunastu albumach ( nie ma w domu drukarki tylko korzysta z oswojonego labu). Jest AMATOREM w Pańskim rozumieniu, ale poziom jego "profesjonalizmu" powala i niejednego zawodowca wpędziłby w kozi róg. Takie podejście jest obraźliwe dla wielu ludzi, dla których fotografia jest pasją, ale taką na której się znają doskonale...
    A Pan? Jest Pan biedny, czy może niezbyt zamożny i DLATEGO jest Pan amatorem, czy jest Pan bogaty lub tylko zamożny i z tylko tego powodu jest Pan profesjonalistą?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz! Bardzo przepraszam że Panią uraziłem moim wpisem. Napisałem "typowego" amatora bo z mojego doświadczenia wynika, że taka osoba niezależnie od posiadanych zasobów nie inwestuje wielkich pieniędzy w sprzęt. I również uważam, że amator może być lepszy od profesjonalisty, też dlatego, że to dla niego pasja. Sam jestem amatorem i jestem z tego dumny! Profesjonalista (dobry, czy nie) ma odpowiedni sprzęt bo musi, bo z tego żyje. Żadnych innych znaczeń tu nie ma.

    OdpowiedzUsuń