piątek, 28 grudnia 2012

O co w tym wszystkim chodzi, czyli guzikologia cz.1.

Nasz aparat, zarówno lustrzanka jak i kompakt ma masę guziczków i co najmniej jedno pokrętło. 
Powszechnie wiadomo, że im więcej guziczków i pokręteł tym bardziej profesjonalny aparat :)

Pierwsza alfa była bardzo profesjonalna - miała aż dwa pokrętła - brakuje tego w nowszych.

Najważniejszy przycisk to oczywiście spust migawki, to nim "robimy" zdjęcia. Od ponad dwudziestu lat większość aparatów ma ten spust dwupoziomowy. Wciśnięcie go do połowy powoduje zmierzenia światła przez wbudowany światłomierz i uruchomienie systemu ustawiania ostrości.
Pozytywny komunikat (zwykle dźwiękowy i wizualny) oznacza, że aparat wie jak ustawić automatykę i uważa, że zdjęcie będzie poprawne - i w większości przypadków ma rację.

Wciskamy guzik do końca i aparat robi zdjęcie.


Na tym etapie kończy się wiedza wielu z nas i... to faktycznie aparat robi zdjęcie a nie my. Obsługa lustrzanki i najprostszego kompaktu niczym się nie różni - tylko czemu lustrzanka tyle kosztowała, no i po co te wszystkie guziki?

Nie będę nudził fizycznymi teoriami (może kiedyś, w jakimś następnym wpisie), ważne żeby wiedzieć, że za wygląd zdjęcia odpowiadają trzy parametry:
- czas naświetlania,
- przesłona,
- czułość matrycy lub filmu (jeśli ktoś jeszcze używa).
Odpowiednia kombinacja tych parametrów spowoduje, że otrzymamy poprawnie naświetlone zdjęcie.

W "zielonym programie" większości aparatów pozbawiasz się wpływu na te parametry - o ich wartościach decyduje oprogramowanie aparatu.

Jak łatwo się domyślić  trzy wyżej wymienione parametry decydują o tym ile światła zarejestruje aparat, czyli jak jasne będzie zdjęcie. Każdy z nich osobno odpowiada także za pewne cechy zdjęcia o których w następnym poście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz